„Nie umieraj. Zadzwoń później”

W dzisiejszym wpisie postanowiłam odnieść się do głośnej sprawy śmierci 14-letniego Mateusza. Z artykułu, który został opublikowany na portalu Onet.pl (https://sport.onet.pl/pilka-nozna/mateusz-jacak-nie-umieraj-zadzwon-pozniej-reportaz-dariusza-farona-o-smierci-14/ngfmxp3) dowiadujemy się, że mama Matusza Pani Agnieszka we wtorek o 6.00 rano zauważyła, że syn leży nieprzytomny na schodach. Rodzice chłopca natychmiast zadzwonili po pogotowie ratunkowe. Ratownicy medyczni przewieźli Matusza do szpitala w Otwocku. Nastolatek w szpitalu odzyskał przytomność. Neurolog podejrzał u chłopca udar – chłopca bolała głowa i miał kłopoty z mówieniem. Tutaj pojawia się pierwsza przeszkoda – w szpitalu w Otwocku nie ma tomografu komputerowego niezbędnego, aby wykonać badanie w celu wykluczenia/potwierdzenia wstępnego rozpoznania. W artykule jest napisane, że lekarz dzwoniła do kilku innych podmiotów leczniczych z zapytaniem, czy mogą przyjąć chłopca i wykonać mu niezbędne badanie TK. Placówki medyczne za każdym razem odmawiały z niezrozumiałych dla mnie, jako prawnika powodów („nie ma ordynatora”, „proszę zadzwonić później”).  W końcu nastolatek zostaje przewieziony do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. W artykule czytamy, że w karetce stan zdrowia chłopca się pogorszył „odleciał”, czyli jak sądzę stracił przytomność. W końcu diagnoza: udar niedokrwienny mózgu. Stan zdrowia chłopca się jednak pogarszał – został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Chłopiec zmarł w czwartek, czyli przez 3 dni był bezskutecznie leczony, a precyzyjnie rzecz ujmując diagnozowany, gdyż w artykule czytamy, że lekarze po zdiagnozowaniu udaru starali się znaleźć bezskutecznie przyczynę.

Dlaczego postanowiłam odnieść się do tego artykułu?

Po pierwsze wiele osób pytało mnie, czy w świetle obowiązujących przepisów prawa i procedur sposób postępowania lekarzy zarówno w szpitalu w Otwocku, jak i w Centrum Zdrowia Dziecka był prawidłowy?

Nie jestem w stanie na podstawie artykułu w Internecie przeanalizować, czy lekarze zachowali wszelkie procedury w obu szpitalach w których przebywał Mateusz. Takie sprawy bowiem wymagają wielu godzin dokładnej analizy dokumentacji medycznej oraz przepisów prawa, ale ogólnie można się odnieść do pewnych kwestii bazując tylko na tym, co zostało napisane w artykule.

Rodzice w artykule podają wiele sytuacji, które według nich przyczyniły się do śmierci syna. Artykuł jest dobrze napisy, gdyż na zarzuty rodziców chłopca jest odpowiedź lekarza. Przeanalizujmy, więc artykuł pod tym kątem, a ja postaram się ustosunkować do każdego z zarzutów.

  1. Rodzice chłopca odnieśli wyrażenie, że ratownicy medyczni zbyt nachalnie dopytywali się, czy Mateusz jest pod wpływem dopalaczy („W karetce doktor co chwilę pyta, czy syn wziął środki odurzające, Agnieszka i Darek zaprzeczają. To nic nie daje, ratownik trzyma się swoich dopalaczy. Zamiast do specjalistycznej kliniki, wiozą więc Mateusza do otwockiego szpitala. Facet z karetki wałkuje temat: – Każdy rodzic mówi, że chłopak nic nie wziął, a później wychodzi na badaniach coś innego”.)

Dobrze, że ratownicy medyczni zadali pytanie rodzicom o dopalacze, jednak po kategorycznej negatywnej odpowiedzi rodziców nie musieli już drążyć tego tematu, a wszelkie swoje poglądy na temat dzisiejszej młodzieży również powinni zachować dla siebie. Mateusz był sportowcem – grał w piłkę nożną, więc nie mógł brać dopalaczy. Tutaj duży ukłon w stronę Roberta Lewandowskiego oraz Radosława Majewskiego (byłych zawodników Znicza Pruszków, którzy nagrali krótkie filmiki dla Mateusza, aby chłopiec szybciej wrócił do zdrowia).

Przejdźmy jednak do głównych zarzutów stawianym lekarzom, a bardziej złej organizacji służby zdrowia, jako całości.

2. Brak tomografu komputerowego w szpitalu w Otwocku. Zdarza się – taka sytuacja. W XXI wieku w Polsce nie wszystkie szpitale posiadają TK, więc Pani Doktor ze szpitala w Otwocku dzwoni do innych szpitali, które mają TK. Co się dzieje dalej?

„Trzeba znaleźć szpital. Dr Amilkiewicz dzwoni więc do kolejnych placówek, za każdym razem odbijając się od ściany.

„Proszę zadzwonić później, nie ma w tej chwili ordynatora”.

„Proszę dzwonić na neurologię, nie na SOR”.

„Proszę o telefon za jakiś czas”.

Jeżeli faktycznie, tak było, to tutaj już należy się zatrzymać i zweryfikować, czy gdyby inny szpital szybciej wyraził zgodę na przewiezienie Mateusza i wykonał badanie TK, to czy byłaby szansa na wdrożenie odpowiedniego leczenia i nie doszłoby do śmierci chłopca. Wiemy dokładnie, że tata Mateusza zadzwonił po karetkę o 6.00 rano, a chłopiec został przyjęty do Centrum Zdrowia Dziecka o 12.51, czyli zajęło to ok. 7 godzin. Natomiast telefon do Centrum Zdrowia Dziecka został wykonany o godz. 11.00.

Mam wrażenie, że w XXI wieku można szybciej dzwonić i konkretnie ustalić co, kiedy, gdzie i jak robić dalej. Zwłaszcza, że przy udarze najważniejszy jest właśnie czas i to jest wiedza, którą można wyczytać z banerów informujących nas – zwykłych ludzi, a nie lekarzy – co to jest udar mózgu.

Zgadzam się z twierdzeniem prof. Piotrowskiego (przedstawiciel Centrum Zdrowia Dziecka), że jeśli Mateusz faktycznie czekał na specjalistyczną pomoc siedem godzin, to jest to niedopuszczalne.

3. Rodzice wskazują, że była jeszcze szansa na uratowanie chłopca, gdyby lekarze w Centrum Zdrowia Dziecka wykonali zabieg trepanacji.

Nie wiem, nie jestem lekarzem.

4. Lekarz ze szpitala w Otwocku w artykule powiedziała, że chłopiec „był przytomny, wydolny krążeniowo-oddechowo, więc nie mogłam zamówić „erki”. Również tę kwestię należałoby dokładnie zweryfikować, gdyż czas dojazdu zwykłej karetki, która jechała z Legionowa po pacjenta był dosyć długi.

Podsumowując, sprawa wymaga wnikliwiej analizy, czy postępowanie personelu medycznego w obu szpitalach było prawidłowe ? Jako adwokat specjalizujący się w procesach medycznych mam wątpliwości.

Na koniec jeszcze odniosę się do wypowiedzi rodziców chłopca Zależy nam tylko na tym, by ludzie poznali prawdę. By dowiedzieli się, jak przez absurdy systemu opieki zdrowotnej doprowadzono naszego syna do takiego stanu. On miał szansę”. Za każdym systemem opieki zdrowotnej, czy  jest on oceniany jako absurdalny, czy jako idealny stoi zawsze człowiek. Możliwe jest tutaj, że system opieki zdrowotnej nie był absurdalny, ale ludzie – lekarze – na których trafił Mateusz mogli go nieprawidłowo realizować – takie bynajmniej wyrażenie można odnieść po przeczytaniu artykułu.

Link do artykułu: https://sport.onet.pl/pilka-nozna/mateusz-jacak-nie-umieraj-zadzwon-pozniej-reportaz-dariusza-farona-o-smierci-14/ngfmxp3

Adwokat Anna Koniuszko
Adwokat Anna Koniuszko

Mecenas Anna Koniuszko specjalizuje się w prowadzeniu spraw cywilnych oraz karnych z zakresu prawa medycznego. Z powodzeniem od wielu lat pozywa szpitale i lekarzy w imieniu osób poszkodowanych przez błąd lekarza. Reprezentuje również pacjentów przed Wojewódzkimi Komisjami do Spraw Orzekania o Zdarzeniach Medycznych. Adwokat Anna Koniuszko szczególnym uznaniem cieszy się wśród rodziców dzieci, które stały się ofiarami błędów lekarzy/położnych w czasie porodu. Dzięki jej zaangażowaniu w prowadzone sprawy wiele rodzin uzyskało dla swoich dzieci wysokie zadośćuczynienie, odszykowanie oraz rentę.

Najnowsze wpisy